Jeszcze nie czuje się zgredem

Jeśli nie Ty, to kto jest dla nich wzorem do naśladowania?

Dla syna porucznik Columbo i komisarz Rex. Interesują go książki kryminalne z serii "Alfred Hitchcock przedstawia". Janek jest bardzo mądrym 10-latkiem i liczy się ze zdaniem rodziców. Marysia ma dopiero sześć lat, więc idole zmieniają się u niej jak w kalejdoskopie. Choć dzieci od małego wiedziały, że jestem muzykiem, były na wielu moich koncertach, to jestem dla nich przede wszystkim tatą. Ale ostatnio syn powiedział, że woli T.Love od Szwagierkolaski. To dla mnie duży komplement. W końcu T.Love jest bardziej "mój" niż Szwagierkolaska.

Grasz dużo koncertów, często jesteś poza domem. Nie jesteś tylko takim niedzielnym ojcem?

Nie jestem tatą z Marsa, który pojawia się raz na pół roku. Rzeczywiście, przed laty był moment, gdy non stop byliśmy w trasie. Wróciłem do domu po długiej nieobecności i dzieci mnie nie poznały, przestraszyły się mnie. Od tamtej pory tak planuję wyjazdy, by jak najkrócej być poza domem. Oczywiście więcej czasu poświęca im żona, bo nie pracuje zawodowo. Ale gdy córka chce pokazać mi namalowany przez siebie obrazek, odkładam swoje sprawy na bok i idę go obejrzeć. Wiem, że jeśli tego nie zrobię, następnym razem Marysia mnie nie zawoła. A za kilka lato to mnie będzie zależało, żeby dzieci przychodziły do mnie porozmawiać. Dlatego teraz jestem na każde ich zawołanie.

Często mówisz, że bez rodziny byłbyś strasznie zagubiony. masz 36 lat, z żoną jesteś od 14. Trudno uwierzyć, że mając 22 lata i szalone życie muzyka przed sobą, chciałeś założyć rodzinę?

Tak samo jak inni prowadziłem bardzo rozrywkowe życie. Dlatego nie wszystko w naszym związku, bo wtedy nie byliśmy jeszcze małżeństwem, było idealne. Aniołem nigdy nie byłem, więc kilka lat temu nasze małżeństwo wisiało na włosku. Na szczęście teraz wszystko jest dobrze.

Ale aniołem nadal nie jesteś?

Bardzo się zmieniłem. Teraz jestem znacznie lepszy.

Co Ci się spodobało w żonie?

Marta miał kucyk, a ja mam odlot na tym punkcie. Gdy pierwszy raz rozmawialiśmy, była wyniosła. Ale to było maską dla jej wrażliwości i nieśmiałości. Byłem studentem, a nie gwiazdą rocka, która podrywa wszystkie dziewczyny. Do dziś nie wykorzystuję popularności, bo to obciach.

To znaczy, że zdarza Ci się podrywać inne kobiety?

Niestety tak, jestem Skorpionem. Przyznaję, że lubię towarzystwo kobiet. Są niesamowite. Na świecie mogłoby nie być alkoholu, narkotyków, ale kobiety być muszą.

Umiesz się oprzeć ich urokowi?

Skutecznie nad tym pracuję.

Twoja mama nie słucha T.Love. Ojciec był na Ciebie zły za słowa "dziękuje mamie i tacie za opiekę, za ciepło rodzinne i kłótnie przy kolacji", której śpiewałeś w "Ojczyźnie". Jak teraz układają się Wasze stosunki?

Mam cudownych rodziców. Mama jest na luzie, a od T.Love woli Szwagrakolaskę. Ojciec rzeczywiście często miał do mnie pretensje. Gdy mówiłem w wywiadach, że pochodzę z niezamożnej rodziny - co jest zresztą prawdą - od razu martwił się, że czegoś mi w życiu brakowało. A mnie chodziło tylko o to, że nie miałem bogatego wujka w Ameryce. Tata jest bardzo przewrażliwiony, ale to wynika z miłości do mnie. Chcę powiedzieć w tym wywiadzie, że bardzo go kocham i nigdy nie chciałem zrobić jemu i mamie przykrości. Czasem dziennikarze coś przekręcą i jemu jest przykro. Ale gdybym ja się tym przejmował, miałbym jeszcze więcej siwych włosów.

Studia polonistyczne skończyłeś ze względu na rodziców?

Mojej nauki zawsze pilnował tata. Gdy dostałem się na studia, był zadowolony. Rodzice woleli, żebym był nauczycielem niż muzykiem. Ale gdy zacząłem odnosić pierwsze tak zwane sukcesy, przeszli nad tym do porządku dziennego. Później ojciec stał się wręcz moim fanem. Kolekcjonuj płyty i czyta wszystko, co o mnie piszą. "Halo!" też pewnie dorwie.

Miałeś kompleksy z powodu seplenienia?

Gdy byłem mały, miałem aparat na zęby, ale w tajemnicy przed rodzicami go wyjmowałem. Później seplenienie stało się moim znakiem rozpoznawczym i przestałem się tym martwić. Teraz mój syn nosi aparat, bo też ma wadę zgryzu. Ale jego dopilnuję...

Mówisz, że gdy widzisz siebie w telewizji, to Co się chce śmiać. Co Cię tak śmieszy?

Wiem, że nie jestem Apollo. Nie mam szans, żeby być ładnym.

A siwe włosy Cię nie martwią?

Lubię je. Mój tata też wcześnie osiwiał, więc mam to w genach.

Czy kiedyś zmieniasz się w poważnego pana Zygmunta?

Już mówią do mnie "proszę pana". Dla mnie to dziwna sytuacja, bo nie czuję się zgredem. Nie wyobrażam sobie, żebym za 20 lat występował w ośrodkach wczasowych jako "pan Zygmunt". Nie wiem, czy będę potrafił zrezygnować ze sceny zanim stanę się karykaturą siebie. Ale jeszcze trochę powywijam.

Rozmawiała Alicja Szewczyk.

 

 

Ta strona używa ciasteczek (cookies). Dowiedz się więcejRozumiem